po wielkiem dole mały powrót
Komentarze: 0
6 i 7 stycznia
byy próbne egzaminy do LO...ja dziekuje...wole nie znać wyników ;/
17 stycznia
ech....jeden z tych dni, w których mam wrażenie, że życie jest do dupy...no i nic na to nie poradzę...w czwartek przyjechala matka, Andrzej (ojczym) i Klaudia...Andrzej mial robić lazienkę i kibel (i zrobil), Klaudia chora, a matka...o niej to shkoda gadać...jak tylko przyjechali chciala iść do ciotki Marzeny po jakieś ciuchy...pojechali...wrócili ok 22:00 (a wyjechali o 11:00 :) )...matki nie bylo, przyjechal tylko on z Klaudią...powiedzial, że matka się upila u ciotki, po drodze powyzywala go od frajerów i poshla w dlugą...ja nie rozumiem tej kobiety...ona jest jakaś chora! chrzanić ją! czy ona nie rozumie, że ma 41 lat, ma dziecko (Klaudie, bo siebie już nie licze...) i w ogóle?! czy jest aż taka ulomna? tylko jej ta pierdolona wóda we lbie! mam dość! już sobota, oni pojechali a matka? ona jeshcze nie wrocila...babcia tylko przez nią placze i w ogóle jest ŹLE! ja mam DOŚĆ!
18 stycznia
nudy, nudy i jeshcze raz nudy...mialam się spotkać z Mateuszem, ale babcia się na mnie wkurzyla i powiedziala, że caly dzień siedzę w domu i nigdzie nie wychodze...SHLABAN! mam się uczyć...grrryyy...i wshystko zepsula ;/ porażka... i co ja mam teraz powiedzieć Matuszowi? boshe... ;(
Dodaj komentarz