Archiwum 23 listopada 2003


lis 23 2003 MY - czyli wszyscy
Komentarze: 1

chyba mi odbija, bo slucham Ich Troje...smutno mi...gadalam z Irkiem....ech...on chyba ma rację...ja zawsze zaczynam klótnie i w ogóle...ja po prostu jestem do niczego! niczego w życiu nie umiem zrobić dobrze...nawet przeze mnie rodzice się rozwiedli (!) jestem zlą osobą chyba...i nigdy niczego się nie nauczę...ja już taka jestem....taki mam dziwny charakter i taką dziką naturę...nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić, ale też nie oczekuję już pomocy od nikogo...jeśli sama nei wiem jak sobie ze sobą poradzić to skąd inni mają wiedzieć? przecież ja powinnam znać siebie najlepiej...a jednak nie znam....nie znam siebie co dziwne...zawsze myślalam, że już bardzo dobrze siebie poznalam i już nic mnie we mnie nie zaskoczy...a jednak....moral taki, że nigdy nie wiemy czego się możemy po sobie spodziewać dopóki się nie przekonamy...papa..

skarpetka : :
lis 23 2003 Bez tytułu
Komentarze: 1

nie chce mi się tu nic pisać...

skarpetka : :
lis 23 2003 wieczny odpoczynek...
Komentarze: 3

moje GyGy będzie przez pewien czas nieczynne...mam dość tych systkich ludzi...im i tak jest obojętne czy ja jestem czy mnie nie ma...jestem im niepotrzebna, więc i tak nie zauważą większej różnicy...dziś normalnie to moglam tylko pogadać z Hankiem i Gosią (17 l.) dziewczyna pocieszala mnie, jak mogla i jakoś nic nie wyszlo...chyba jestem uparta....za to Hanek dzięki mnie nauczyla się szanować emoty GyGy...nauczyla się je poznawać i zaprzyjaźniać z nimi...ech...czuję się strasznie zmęczona...nie wiedzialam, że glęboki smutek tak męczy...hmm...dziwne...

bylam dziś odwiedzić Dziadzia...poplakalam się...babcia spotkala przy grobie wuja jego żonę i sobie z nią pogadala...sprzątalyśmy grób Dziadzi i w okolo grobu, bo bylo pelno liści...strasznie dużo...a jeszcze deszcze w nocy padal to to wszystko bylo mokre i oblocone i myślalam, że mi ręce zamarzną, jak je zbieralam z ziemi do torby, żeby później wywalić...wuja grób tysz posprzątalam mimo, że ciocia byla..ale ja sama tak jakoś chcialam...chyba potrzebowalam tego...dziwne...

jutro, tzn. już dziś, idę do kościola...tak mi się "chce", że normalnie nie wiem...chyba pójdę, ale nie pójdę...wiecie oco chodzi...serio...ja nie mam przyjemności tak chodzić...patrzeć na tych wszystkich zaślepionych ludzi...ech...dziwne...

wiecie co...znowu zaczynam odczuwać brak bliskiej osoby...mam to co Aga teraz...i to chyba przez ten brak jest mi tak smutno...czuje taką pustkę w sobie...tą pustkę powinien ktoś wypelniać...a tam nie ma nic...takie wolne miejsce we mnie, które już niecierpliwie czeka...czeka...czeka i czeka....ciekawe kiedy się doczeka? no kidyś na pewno, ja wiem, ale kiedy? ech...dziwne....

skarpetka : :