Komentarze: 2
A może jednak nie wróciłam ^^
Chociaż czasami powroty trwają dłużej niż mogłoby się wydawać...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
A może jednak nie wróciłam ^^
Chociaż czasami powroty trwają dłużej niż mogłoby się wydawać...
Jeeeezuuuus, Maria.
Taaaak daaaawno mnie tutaj nie było, heh.
Aż się popłakałam czytając te swoje stare notki tutaj.
to jest ostatnia notka na tym blogu... Hania miała rację mówiąć, że taki blog przysparza samych problemów... nienawidzę i zarazem kocham tego bloga... nienawidzę, ponieważ dszło przez niego do sytuacji, której nigdy nie chciałam... a kocham, bo nie raz ten blog mnie w pewnym sensie urtował... czułam się tutaj jak w domu, gdzie można wygodnie usiąść i napić się ciepłej herbaty... po prostu czułam się jak u siebie... były dni lepsze i gorsze... chwile szczęścia i smutku... wzruszeń i uniesień ale tez upadków i goryczy... opisywałam tu każde zdarzenie, które dostarczało mi emocji, łez, radośc itd... pisałam, kiedy było mi naprawde źle, jak wtedy kiedy zmarł mój Dziadek, ale też kiedy byłam niesamowicie szczęśliwa np. gdy kupiłam deskorolke... każda notka napisana tutaj dostarczała mi nie mało radość i późniejszych wrażeń.. a każdy wasz komentrz był dla mnie pocałunkiem śmierci... raz zbawczy a innym razem wręcz gwóźdź do trumny... chciałabym tu nadal pisać, ale wiem, że nie mogę... może kiedyś SKARPETKA zaistnieje gdzie indziej... może dalej będzie opisywać swoje przeżycia i uczucia gdzieś, gdzie wstęp do jej świata będzie zaszczytem, którego dostąpią tylko wybrani...
mam nadzieję, że czasem za mną zatęsknicie i pomyślicie o tym, ile to "razem" tutaj przeżyliśmy... że wspomnicie mój śmiech i łzy na tym blogu... będzie mi was brakować... ale "nie mówmy >>żegnaj<< lecz >>do widzenia<<"... więc do przeczytania gdzieś kiedyś...
Sebastian, bardzo ci dziekuje za komentarz... dziekuje tez za to, co w nim napisales... czyli mam rozumiec, ze zawsze moge na ciebie liczyc, tak? wiesz, ze cie lubie, a po tym spotkaniu jeszcze bardziej i moje zdanie na temat "czekania" znasz... ale sam zobaczysz, ze poznasz jakas dziewczyne i to moze calkiem niedlugo i wszystko sie zmieni;) (nie pomysl, ze ci nie wierze... ja po prostu znam takie przypadki...) mam nadzieje, ze jeszcze kiedys sie spotkamy i ze nastepnym razem bedzie ciekawiej:) i mam prosbe... nie doluj sie, bo to do niczego nie prowadzi...
jeny, to jest chore:
chcialam sobie zrobic warkocza, ale ze jeszcze sama nie umiem to poprosilam mame.. okazalo sie, ze jeszcze mam zakrotkie wolosy.. babcia powiedzila: matce zjesc nie dasz, bo ci sie warkocz zamanil.. ja na to, ze jakbym umiala sobie robic warkocz tak jak Aga to bym sobie zrobila i nikogo bym nie prosila.. na to babcia: no i Agniecha umie sobie zrobic a ty nie! to ja powiedzialam, ze tak od razu sie nie nauczyla.. a babka juz zaczela gadac, ze ja to nigdy nic nie umiem.. i ja sie poplakalam i wydarlam: to niech sobie babcia Agnieszke wezmie na wnuczke a nie mnie! bardzo mi przykro, ze akurat ja sie musialam urodzic! no i jeszcze moja matka to wszystko slyszalam.. ech.. czy ja jestem chora? albo jakas niezrownowazona psychicznie? : ale naprawde mi sie zle zrobilo, jak babcia powiedziala, ze ja nigdy nic nie umiem a Aga jest super.. zawsze tak jest.. :(
dobrze, ze chociaz Michał jutro wraca.. to jedno dobre.. bo ostatnio jestem bardzo rozdrazniona i mnie wszystko denerwuje.. jedno slowo nie tak i ja moge zabic.. doslownie.. moze ja powinnam sie leczyc? ech.. pogadam o tym z Michałem, jak już przyjedzie.. i prosze tylko mi nie mowic, ze to napiecie przedmiesiaczkowe, albo cos takiego! bo ja przez caly miesiac okresu nie mam! heh..
aha, no i jeszcze jedna sprawa mnie meczy.. dlaczego bardzo wartosciowych ludzi ma sie tylko na gg i najczesciej dlatego, ze mieszkaja daleko? to mnie dobija.. naprawde dolujace jak dla mnie.. :(