No i dziś poklócilam się ze wszystkimi, z którymi się dalo...Kumpel przyjaciólki powyzywal mnie od szmat i tak dalej. Jak ona mu wszystko wytlumaczyla tzn. to jaka ja na prawdę jestem i jaką mam sytuację w rodzinie i tak dalej to zacząl mnie przepraszać, ale ja się w ogóle do niego nie odezwalam. Gdyby tylko mnie orażal to jakoś bym to ścierpiala i mu wybaczyla, ale jak już zacząl mieć rzuty do mojej przyjaciólki a później zacząl wyzywać mojego św. pamięci Tatę to normalnie myślalam, że jakichś konwulsji ze zlości dostanę. Malo co się nie poplakalam...No i nie przyjęlam przeprosin, po tym co mi powiedzial to jego "przepraszam" mam glęboko gdzieś...Nikt nie będzie wyzywal mojego Taty, nikt nie będzie obrażal mnie i mojej przyjaciólki, bo nie ma takiego prawa!! No a tak ogólnie to dzień byl spOOko. Wyszlam na dwór, mialam fazy, wrócilam zapóźno i dostalam ZNOWU ochrzan :D:D No i fajo!! Aaaa no i też fajo, że Szymon wreszcie się odezwal...to nic że tylko na bloga, ale dOObre i to :D No i teraz idę nyny...Trzym się, papa...:D:D