No więc tak: W piątek w rosji było super, a zwłaszcza na promie. Widziałam cały port wojenny w Rosji. Jest super, taki szary, mroczny, może i smutny nawet, ale jaki ma być skoro to port wojenny. Był przecudny. Byłam tam w piątek, a nadal jestem pałna podziwu!!
W sobotę na koncercie nie było tak źle jak myslałam. Było całkiem super i nawet mi się bardzo podobało :D Ludzie tańczyli i w ogóle skakali jak takie oszołomy, no ale cóż....to było koncert a na koncertach CHYBA tak jest. Nie wiem, bo mnie na żadne koncerty dziadkowie nie puszczają...Szkoda...
Niedziela - Zlot Żagłowców Świata. Widziałam wieeeeelkie, przeogromne żaglowce z całego świata. Taki Zlot zadaża się raz na 20 lat. Te żaglowce są suuuuuuper!! Udało mi się zwiedzić tylko jeden - Rosyjski (znowu Rosja :D:D), ale był super!! No i popatrzyłam sobie na przystojnych marynarzy jeszcze. Miodzio hehe...Ale najładniejszy i najładniej zaprezentowany był żaglowiec Maksykański. Z tego żaglowca dobiegała cudowna hiszpańska muzyka ach...Super. Ale najlepszy był ten cały tłok. Ludzi tyle, że aż strach. Pierwszy raz w życiu widziałam takie tłumy!! I to dwa dni z żędu, bo jeszcze w sobotę na Blue Cafe!! Ale i tak było kultowo!!
No i to na tyle będzie. No już się nie rozpisuję!! Papa...:)