Najnowsze wpisy, strona 11


sty 31 2004 Be.U.eN.Te.?
Komentarze: 5

czym jest bunt? kierowana brakiem elementarnej wiedzy wyniesionym z podstawówki, nie umiałam odpowiedzieć na to jakże trudne i skomplikowane pytanie, więc skierowałam się z nim do jednego z moich wshechwiedzących braci - Michała :)

Ja:
co to jest bunt?
Michał:
bunt?
to sprzeciw!
Ja:
no tak
ale ja nadal nie kumam

Michał:
to powiem ci to bardziej dokladnie
Ja:
wytlumacz to jakos... czym jest bunt... dlaczego ludzie sie buntuja?
nom

Michał:
wiec buuunt.... to jest ... bunt
dajmy na to przyklad
np
jest sobie jasiu i malgosia
szli sobie droga i jasiu znalazl na drodze 5 zeta
i mowi no to fajna sprawa kurde podzielimy sie malgosiu
i daje malgosi ( z tych 5) 2 zeta a reszte bierze dla siebie

Ja:
no i...?
Michał:
i wtedy malgosia mowi do siebie w myslach "a to chuje jebany jeden zabral dla siebie wiecej kasy, a to ja mu kurwa sie zbuntuje i mu zarcia w domu nie ugotuje dopoki mi jeszcze 50groszy nie dorzuci"
Ja:
aha
Michał:
no
Ja:
czyli po co ludzie sie buntuja?
i czym jest ten bunt w koncu?
Michał:
i tera wracaja do domu i malgosia nie gotuje nic
i jasio zglodnialy po 4 godzinach idzie do malgosi i mowi
czemus dzisiaj malgosiu obiada nie ugotowala?
na to mu malgosia ze trza bylo po rowno kase podzielic to by ugotowala
i ze mu nie ugotuje dopoki koles rachunku nie wyrowna
no i to jest kurwa bunt
po to zeby osiagnac jakies korzysci
Ja:
aha
ale co ludzmi kieruje ze chce te korzysci osiagnac?
dopram...
dajmy na to ze jest tak...
Michał:
no
Ja:
ja sobie nic nie robie i dobra... siedze i siedze i nagle sobie mysle:
Michał:
no?
Ja:
o jaaaaa ja chce kase bo nie mam na rozowy cien do powiek*
a to sie kurde zbuntuje
ide do babki i mowie:
nie mam kasy.... to jest bunt.... dawaj na cien
taaaaa? to na tym to polega?
Michał:
no
no
tyle ze bunt musisz czyms wyrazic
Ja:
no wlasnie
wiec tlumacz dalej

Michał:
np wyjebiesz tv-ika przez okno i powiesz ze jak za 5 minut kasy nie dostaniesz to i radio poleci
kminisz juz?
Ja:
nie
bo pozniej jedyna moja korzyscia bedzie kop w dupe i jeshcze kara w postaci zabrania dotychczasowych kieshonkowych zeby uzbierac na nowy tivik
to ten bunt to jakis nienormalny jest... eeeee chrzanic taki bunt
ja sie buntuje!
Michał:
no wiesz bunt to ryzyko i rozpoczecie powaznej wojny
szoguny sie buntuja i dostaja wpierdola od drechow
drechy sie buntuja i dostaja wpierdola od policji
tak to bywa
w drugiej wojnie swiatowej grupa ludzi sie zbuntowala i wstapila do partyzantki, zrobili rozpierduche na posterunku gestapo a potem w ramach odsieczy szkopy spalily ich rodzinna wies
bunt ni ma chuja i dlatego musi miec powod

DI END

*potraktujcie to z przymróżeniem oka ;)

skarpetka : :
sty 25 2004 ile mam lat?
Komentarze: 1

to zależy, z której strony patrzeć... biorąc pod uwagę rok urodzenia to mam już lat 16...dokładnie za 1,5 miesiąca... ale po zachowaniu to na pewno tyle nie mam...

koleżanki czasem mówią: zachowujesh się jak rozpieshczony dzieciak... bosh, co za bachor... i takie tam.. no więc, chyba moje zachowanie nie wskazuje na 16 rok życia..

wygląd: no z tym bywa różnie...

myśli: hmm... moje myśli chyba czasem za bardzo wybiegają w przyshłość... uczucia tak samo... bardzo wiele wypowiedzianych słów biora do siebie... może aż za bardzo do siebie...

jestem borażalska i chytra... potrafię też być chamska, wredna i złośliwa... ostatnio jestem shczera aż do bólu i niektórzy to odbierają jako złośliwość... no cóz...

ale ja nie mam samych wad.... no niestety, przykro mi, ale mam i zalety :) i ostatnio nauczyłam się docieniać siebie..

mam poczucie humoru... no może płytkie, ale jak dla mnie wystarczające aby jakoś żyć na tym świecie... teraz, nie tak jak kiedyś... nie łapię już tak łatwo smutków... kiedy chcę, to na prawdę potrafię być miła, sympatyczna i w ogóle... ale jeśli kogoś poznaję to powiedzmy, że musi przejść próbę... taki mały test przetrwania... zawshe dla nowych osób jestem oschła i w ogóle jakaś taka nieprzyjemna... dopiero jak poznam te osoby lepiej i stwierdzę, że są warci mojej jakiejś tam uwagi to się zmieniam... shkoda tylko, że nie wiele osób przechodzi do tych nastepnych etapów... ostatnio mój brat (Marcin.. ale nie kuzyn) powiedział, że na początku myślał, że jestem strashnie rozpieshczoną gówniarą, która ma pretensje do całego świata... ale później, kiedy poznał mnie lepiej stwierdził, że wcześniej się mylił... teraz już wie, że mam dobre serdushko i że jestem wrażliwa... (kochany...)

no i tym optymistycznym akcentem zakonczmy tę, jakże długą notkę z wynużeniami prosto z serca :P

wniosek: TAK NA PRAWDE TO JA JESTEM TAKI DZIECIAK...DUŻO MYŚLE, MAŁO ROBIE I JAKOŚ SOBIE ŻYJE :) ALE ZŁA NA PEWNO NIE JESTEM... DOBRE STWORZENIE ZE MNIE :)

...papa...

skarpetka : :
sty 23 2004 dziwne...
Komentarze: 3

wycieczka jechała autokarem... jakaś shkoła... amerykańskie pustkowie... zatrzymali się na uboczu... wysiedli, ale dwóch chlopaków zostało.. usiedli na schodach w autokarze... rozmawiali... nagle zaczęli się kłócić.. chłopak ubrany na czarno w czarnych włosach wziął jakieś ostro zakończone narzędzie... i zaczął nim dźgać tego drugiego... to bylo strashne... wbijał mu ostrze tego czegoś raz po raz... uciekł.. reshta wycieczki, razem z wychowawczynią wróciła... kobieta spojrzała na chłopaka leżącego na schodach... powiedziała, żeby wstawał... podniosła  go i ujrzała kałużę krwi... wystrashyła się... krzyczała... nagle podbiegł do niej ten chłopak na czarno... zapytał co się stało.. a ja stałam obok i wshystkiemu się przyglądałam... nie mogłam nic powiedzieć...

ech... co to za sny ja mam po tym badziewiu? boshe... juz nigdy więcej tych płynów... zawshe po nich mam koshmary....

skarpetka : :
sty 18 2004 po wielkiem dole mały powrót
Komentarze: 0

6 i 7 stycznia
byy próbne egzaminy do LO...ja dziekuje...wole nie znać wyników ;/

17 stycznia
ech....jeden z tych dni, w których mam wrażenie, że życie jest do dupy...no i nic na to nie poradzę...w czwartek przyjechala matka, Andrzej (ojczym) i Klaudia...Andrzej mial robić lazienkę i kibel (i zrobil), Klaudia chora, a matka...o niej to shkoda gadać...jak tylko przyjechali chciala iść do ciotki Marzeny po jakieś ciuchy...pojechali...wrócili ok 22:00 (a wyjechali o 11:00 :) )...matki nie bylo, przyjechal tylko on z Klaudią...powiedzial, że matka się upila u ciotki, po drodze powyzywala go od frajerów i poshla w dlugą...ja nie rozumiem tej kobiety...ona jest jakaś chora! chrzanić ją! czy ona nie rozumie, że ma 41 lat, ma dziecko (Klaudie, bo siebie już nie licze...) i w ogóle?! czy jest aż taka ulomna? tylko jej ta pierdolona wóda we lbie! mam dość! już sobota, oni pojechali a matka? ona jeshcze nie wrocila...babcia tylko przez nią placze i w ogóle jest ŹLE! ja mam DOŚĆ!

18 stycznia
nudy, nudy i jeshcze raz nudy...mialam się spotkać z Mateuszem, ale babcia się na mnie wkurzyla i powiedziala, że caly dzień siedzę w domu i nigdzie nie wychodze...SHLABAN! mam się uczyć...grrryyy...i wshystko zepsula ;/ porażka... i co ja mam teraz powiedzieć Matuszowi? boshe... ;(

skarpetka : :
sty 04 2004 ===== DÓŁ =====
Komentarze: 1

no to od wczoraj mam dola...ale to jeshcze nic..."gadalam" z Krystianem...na gg...powiedzialam mu, że to koniec przyjaźni i w ogóle...byl bardzo zaskoczony...nie wiedzial co jest...nie mialam ochoty na dlugie wyjaśnienia, więc powiedzialam krótko co i jak...powiedzial, że skoro ja tak chcę to...powiedzialam mu, że go kocham (jednak) i...zablokowalam go...mam nadzieję, że nigdy nie przyjadzie mi chęć odblokowania go...bo jeśli przyjdzie to wiem, że jej nie powstrzymam...tego bym nie chciala...żal mi tego wshystkiego...komu będę się teraz wyplakiwać? kogo będę pocieshać? ech....najpierw taką osobą byl Dziadzio...ale Go już nie ma....znalazlam zasępstwo (to nie jest odpowiednie slowo, ale innego nie umiem znależć) w Krystianie...nie wyshlo...jego też stracilam...obawiam się, że to wshystko moja wina....nikogo nie umiem przy sobie zatrzymać...to jakoś tak już jest...ktoś mnie bardzo polubi, to ja zaraz go zniechęcam przez swoje zachowanie...wiem, że to jest dla mnie też przykre...chyba najbardziej dla mnie....ale mimo to zachwuje się zle...nie tak jak powinnam...robie wshystko tylko po to, żeby wshyscy się ode mnie odsunęli...wtedy najbardziej cierpie ja, bo okazuje się, że wshyscy mówią: "skoro tak chcesh"...i wtedy widać, jak bardzo im na mnie zależy...rozczarowanie...a bylam taka pewna siebie...ciekawe jak to tak na prawdę jest...ciekawe...

skarpetka : :